Aeroklub Kielecki Sekcja Szybowcowa Sezon 2011 Film from JasiuJ on Vimeo.
Monday, December 19, 2011
Saturday, July 23, 2011
Thursday, July 21, 2011
SMPJ Dzień 6
Środowa pogoda nie dała nam żadnych szans na rozegranie konkurencji. Niska podstawa chmur sprawiła iż Marta Marszałek (mieszkająca w hotelu na Górze Szybowcowej) obudziła się w chmurze. Na odprawie Komisarz Mierkiewicz był zmuszony odwołać konkurencję. Standardowo zgodnie z tradycją zostały rozdane nagrody dla zwycięzców dnia poprzedniego. W klasie Klub A w której konkurencja została zaliczona zwyciężył Łukasz Grabowski na Jantarze "VT". W klasie Klub B która nie została zaliczona zwyciężył ex equo Wojtek Frańczak na Juniorze "Z2" i ja na swojej rakiecie "V1". Zostaliśmy obdarowani upominkami ufundowanymi przez Castoramę. Dodatkowo koszykami i słodkościami zostali uhonorowani zdobywcy pól których dziś było 23 :)
Po zakończonej odprawie padła bardzo miła propozycja udania się do zakładów Szybowcowych w Jeżowie Sudeckim. Zostaliśmy tam oprowadzeni przez Pana Stanisława Błasiaka. Mieliśmy szansę zobaczyć najlepszych polskich specjalistów przy pracy nad budową drewnianego szybowca Minimoa, a także zobaczyć wiele ciekawych konstrukcji, takich jak Kobuz, czy PW-6U, który został nam pokazany od samych początków czyli od momentu formowania laminatu aż po gotowy do wysyłki szybowiec.
Nasi ludzie zaczęli się także pojawiać w lokalnej prasie! Poniżej Wojtek Lorenc w Nowinach Jeleniogórskich po lądowaniu w ziemniakach.
JJ
Zdobywcy koszyków :) |
Misternie wykonane skrzydła szybowca Minimoa... |
...i jego kadłub |
Naprawa ukręconego ogona Cobry. |
Ogon Zefira, widoczny złożony spadochron hamujący. |
PW-6U KINGO gotowe do wysyłki do Japonii. |
Ze Stanisławem Błasiakiem przy PW-6U |
Kobuz |
Nasi ludzie zaczęli się także pojawiać w lokalnej prasie! Poniżej Wojtek Lorenc w Nowinach Jeleniogórskich po lądowaniu w ziemniakach.
JJ
Tuesday, July 19, 2011
SMPJ Dzień 5
Słońce wdzierające się rano przez okno w akademiku sprawiło iż nastrój od razu mi się poprawił. Po śniadaniu udaliśmy się na odprawę na której dowiedzieliśmy się iż warunki mają być co najmniej dobre ale mogą być niestabilne ze względu na "bużyczki". Kierownik Sportowy przygotował po 4 warianty tras dla każdej z klas. Na koniec odprawy zostaliśmy poczęstowaniu batonikami o wdzięcznej nazwie "Attack!" - atmosfera zrobiła się bojowa. Za sondę standardowo robił dziś instr. Kaniecki na Promyku. Udało mu się nawet wylądować po 30 minutowej walce w parterze. Jednak starty ziemne ruszyły. Ja miałem dziś wątpliwą przyjemność startowania jako ostatni. (Pomijając 3 szybowce które nie załapały się na termikę) Po starcie wielki zawód. Cumulusy które wyglądały naprawdę ładnie, nosiły naprawdę kiepsko. Podkręciłem się w kilku kominach i postanowiłem niezwłocznie odejść na trasę. Na pierwszych 10km trasy była nierówna walka z przyrodą o każdy metr wysokości, rezultat - na tym odcinku prędkość przelotowa 15km/h. Ale chwilę potem pokazało się słońce i chmurki zaczęły pracować lepiej. Dołączyłem się do Jantara Z4 i leciałem za nim dobre kilkanaście kilometrów do momentu aż on na 900m ruszył na kolejny przeskok. Ja miałem jeszcze mniejszą wysokość przez co musiałem się wykręcać w bardzo turbulentnym kominie, w dodatku nad szybowcem w polu... Dołączył do mnie również Jantar OE.
Przed 1 PZ udało mi się złapać fajny komin, wykręcić podstawę, przeskoczyć Góry Kamienne i zaliczyć Walim. Tam spotkałem Cobrę C3.
W drodze do drugiego PZ trafiły się juz tylko 2 fajne kominy. Od tego momentu było już tylko gorzej. Cobra zawróciła do lotniska, a ja postanowiłem chociażby zaliczyć 100km. Setka stuknęła, a warunki coraz gorsze, ale się utrzymywały. Zaliczyłem 2 PZ - lotnisko w Legnicy i zacząłem wykręcać podstawę w poszarpanym i nieustabilizowanym kominie. Potem kurs na zamek w Bolkowie i przed siebie. Ten odcinek był już w sumie lotem balistycznym. Na całym odcinku prawie żadnego noszenia. dopiero pod koniec tuż przed samym Bolkowem trafiło się jakieś 0,5-0,7 m/s. ale to też się szybko skończyło. Wtedy zauważyłem siedzącego mi na ogonie Jantara AL. Ruszyliśmy razem w kierunku PZ Bolków, zaliczyliśmy go i podjęliśmy zgodną decyzję o lądowaniu w polu. Jako że panie mają pierwszeństwo, Karolina ustawiła się z jedynką do pasa 04 na pobliskim ściernisku, mnie przypadła kolejność druga. W trzecim zakręcie zauważyłem Juniora Z2 na mojej wysokości który również przymierzał się do tego pola. Dostał on kolejność 1,5 i w takim trójkowym szyku zeszliśmy pięknie do lądowania. Idealnie utrzymana separacja i porządek w podziale pola zapewniły nam bezpieczne lądowanie. Zatrzymaliśmy się wszyscy w jednej linii co wyglądało bardzo ładnie.
Jako że do lotniska nie było daleko: 22km po prostej, 30 drogą lądową, dwie ekipy szybko przyjechały po Z2 i AL, mnie pozostało chwilę poczekać, co wykorzystałem na trening nad równomierną opalenizną :)
Łącznie było dziś 23 albo 25 pól, z czego kilka na terytorium Czech. Plebiscyt na najlepszą pamiątkę z pola wygrywa dziś PW... :) Wszyscy bezpiecznie powrócili już (chyba) do miejsc noclegu... Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień poza Wielkim Składaniem...
JJ
Przed 1 PZ udało mi się złapać fajny komin, wykręcić podstawę, przeskoczyć Góry Kamienne i zaliczyć Walim. Tam spotkałem Cobrę C3.
W drodze do drugiego PZ trafiły się juz tylko 2 fajne kominy. Od tego momentu było już tylko gorzej. Cobra zawróciła do lotniska, a ja postanowiłem chociażby zaliczyć 100km. Setka stuknęła, a warunki coraz gorsze, ale się utrzymywały. Zaliczyłem 2 PZ - lotnisko w Legnicy i zacząłem wykręcać podstawę w poszarpanym i nieustabilizowanym kominie. Potem kurs na zamek w Bolkowie i przed siebie. Ten odcinek był już w sumie lotem balistycznym. Na całym odcinku prawie żadnego noszenia. dopiero pod koniec tuż przed samym Bolkowem trafiło się jakieś 0,5-0,7 m/s. ale to też się szybko skończyło. Wtedy zauważyłem siedzącego mi na ogonie Jantara AL. Ruszyliśmy razem w kierunku PZ Bolków, zaliczyliśmy go i podjęliśmy zgodną decyzję o lądowaniu w polu. Jako że panie mają pierwszeństwo, Karolina ustawiła się z jedynką do pasa 04 na pobliskim ściernisku, mnie przypadła kolejność druga. W trzecim zakręcie zauważyłem Juniora Z2 na mojej wysokości który również przymierzał się do tego pola. Dostał on kolejność 1,5 i w takim trójkowym szyku zeszliśmy pięknie do lądowania. Idealnie utrzymana separacja i porządek w podziale pola zapewniły nam bezpieczne lądowanie. Zatrzymaliśmy się wszyscy w jednej linii co wyglądało bardzo ładnie.
W tle na wszystkich 3 zdjęciach nasz PZ : zamek w Bolkowie. |
Jako że do lotniska nie było daleko: 22km po prostej, 30 drogą lądową, dwie ekipy szybko przyjechały po Z2 i AL, mnie pozostało chwilę poczekać, co wykorzystałem na trening nad równomierną opalenizną :)
Łącznie było dziś 23 albo 25 pól, z czego kilka na terytorium Czech. Plebiscyt na najlepszą pamiątkę z pola wygrywa dziś PW... :) Wszyscy bezpiecznie powrócili już (chyba) do miejsc noclegu... Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień poza Wielkim Składaniem...
JJ
SMPJ Dzień 4
Poranek znowu nie zapowiadał nic dobrego - pełne pokrycie niskich chmur odcinało słońce. Mimo tego został ustalony grid. Do godziny odprawy niskie zachmurzenie znikło, ale na jego miejsce pojawiło się zachmurzenie średnie. Po odprawie wszyscy ruszyli zgodnie na grid. Na niebie pojawiły się pierwsze cumulusy, została wysłana sonda. Początkowo zgłaszała laminarne 2-2,5 m/s i podstawy około 1200m.
Jednak starty ziemne zostały przesunięte. Warunki zgłaszane przez sondę pogorszyły się. Mimo tego postanowiono rozpocząć starty ziemne. Holówki ruszyły do Jantarów i szybko zaczęły je wyciągać w niebo. Jantary nie pozostały dłużne i równie szybko zaczęły lądować. Jeszcze kilka szybowców było w trakcie holu, a już rozpoczęły się lądowania zawodników. Zawodnicy klasy Klub B postanowili powitać lądujące Jantary meksykańską falą. Po chwili dołączyła do nich obsługa i wszyscy razem witali nadlatujących. Zabawa była znakomita, lecz większość pilotów była skupiona na lądowaniu i nie zauważyła tego miłego powitania na ziemi.
Pod koniec lądowań zaczął dodatkowo padać deszcz. W takiej atmosferze kończyły się manewry tego dnia. Wieczorem udaliśmy się do kina o wdzięcznej nazwie "LOT" aby obejrzeć ostatnią część Harrego Pottera.
JJ
foto by Maks Jakób |
Jednak starty ziemne zostały przesunięte. Warunki zgłaszane przez sondę pogorszyły się. Mimo tego postanowiono rozpocząć starty ziemne. Holówki ruszyły do Jantarów i szybko zaczęły je wyciągać w niebo. Jantary nie pozostały dłużne i równie szybko zaczęły lądować. Jeszcze kilka szybowców było w trakcie holu, a już rozpoczęły się lądowania zawodników. Zawodnicy klasy Klub B postanowili powitać lądujące Jantary meksykańską falą. Po chwili dołączyła do nich obsługa i wszyscy razem witali nadlatujących. Zabawa była znakomita, lecz większość pilotów była skupiona na lądowaniu i nie zauważyła tego miłego powitania na ziemi.
http://www.attum.nazwa.pl/strony/zawody/galeria?nggpage=2 |
http://www.attum.nazwa.pl/strony/zawody/galeria?nggpage=2 |
http://www.attum.nazwa.pl/strony/zawody/galeria?nggpage=2 |
Pod koniec lądowań zaczął dodatkowo padać deszcz. W takiej atmosferze kończyły się manewry tego dnia. Wieczorem udaliśmy się do kina o wdzięcznej nazwie "LOT" aby obejrzeć ostatnią część Harrego Pottera.
JJ
SMPJ Dzień 3
Niedziela okazała się niestety niełaskawa dla Mistrzostw. Co prawda warunki do latania szybowcowego były, ale głównie falowe.
Kilku młodych pilotów skorzystało z tej okazji i poleciało na falę razem z instruktorem. Kilku trochę starszych poleciało na solówkach. Warunki były podobno bardzo dobre i wszyscy którzy skorzystali byli wyjątkowo zadowoleni. Reszta pilotów korzystając ze słonecznej pogody udała się nad pobliską żwirownie zażyć kąpieli wodnych i słonecznych. W bardzo przyjemnej atmosferze trwaliśmy nad wodą do późnych godzin popołudniowych. Wieczorem spotkaliśmy się na Górze Szybowcowej by powspominać swoje lotnicze i lotniskowe przygody.
JJ
Mina intr. Kłosowskiego mówi sama za siebie... |
Kilku młodych pilotów skorzystało z tej okazji i poleciało na falę razem z instruktorem. Kilku trochę starszych poleciało na solówkach. Warunki były podobno bardzo dobre i wszyscy którzy skorzystali byli wyjątkowo zadowoleni. Reszta pilotów korzystając ze słonecznej pogody udała się nad pobliską żwirownie zażyć kąpieli wodnych i słonecznych. W bardzo przyjemnej atmosferze trwaliśmy nad wodą do późnych godzin popołudniowych. Wieczorem spotkaliśmy się na Górze Szybowcowej by powspominać swoje lotnicze i lotniskowe przygody.
JJ
Saturday, July 16, 2011
SMPJ Dzień 2
O poranku niebo było całkiem przykryte przez warstwę Alto, które jednak przepuszczało dość dużo słońca. Do godziny oprawy niebo było właściwie bezchmurne z pojawiającymi się Cumulusami. Jeden z pilotów powiedział że takie cumulusy widział dwa razy w życiu: jak był bardzo mały i w Condorze :) Na odprawie zostało rozdane zadanie dnia. Dla Klub B wielobok 168km, dla Klub A 253km. Wypuszczony w trakcie odprawy na sondę Puchacz zgłaszał poszarpane noszenie do 1150m. Starty ziemne zostały rozpoczęte o 12:10. 6 holówek sprawnie wyciągnęło klasę Klub A w powietrze, potem nastąpiły nieco dłuższe z racji ilości zawodników starty drugiej klasy. Nie wiem jak innym ale mnie osobiście start dostarcza mocnych wrażeń. Po wyleceniu za krawędź lotniska lot odbywa się przez dłuższą chwilę kilkanaście do kilkudziesięciu metrów nad domami, kominami, blokami itp. bez możliwości bezpiecznego lądowania w razie awarii. Noszenia po wyczepieniu były w okolicach 1,5-2m/s. W kilku akwariach można się było spokojnie wykręcić na wysokość podstawy tj. 1300m. Tuż po otwarciu startu lotnego rzuciłem się w stronę pierwszego PZ. Po jakichś 10km dogonił mnie peleton szybowców któremu starałem się cały czas uciec. Udało się to połowicznie, bo z kilku szybowców pozostał jeden - "W1". Lecieliśmy razem do 1 PZ po którym rozdzieliliśmy się i kontynuowaliśmy lot właściwie równolegle: ja na północ od kreski, W1 na południe. Warunki na drugim boku były najlepsze, dodatkowo delikatny wiatr w ogon pomagał szybciej pokonać ten odcinek. Po zaliczeniu drugiego PZ warunki nieco się pogorszyły z racji nasuwającego się od południa średniego zachmurzenia. Udało mi się w trochę gorszych warunkach przesunąć pod wiatr do 3 PZ. Tam było najciekawiej. Lotnisko ledwo wystaje znad pagórka Triangul który jest tuż przy nim. Dolot w sumie jest, ale popełniam błąd próbując podkręcić się w jakimś poszarpanym noszeniu, przez co tracę kolejne metry i sekundy. Na dolocie kilka turbulentnych kominów wynosi mnie nad kreskę dolotu przez co z zapasem nadlatuje nad EPJG. Link do wyników znajduje się powyżej tego posta, tuż pod główny zdjęciem. O 3 miejscu zadecydowały 3 sekundy :) Ale i tak jestem zadowolony! Niestety nie wszystkim pilotom udało się wylądować na lotnisku. 7 szybowców zaliczyło lądowanie w terenie przygodnym, z czego jeden na sprawdzonym już lotnisku w Legnicy.
PS. Dziś relacja niestety bez zdjęć, ponieważ zapomniałem włożyć kartę pamięci do aparatu, a nie posiadam stosownego kabla by zgrać zdjęcia z pamięci wewnętrznej. :( Zapraszam do Galerii na stronie zawodów!
JJ
PS. Dziś relacja niestety bez zdjęć, ponieważ zapomniałem włożyć kartę pamięci do aparatu, a nie posiadam stosownego kabla by zgrać zdjęcia z pamięci wewnętrznej. :( Zapraszam do Galerii na stronie zawodów!
JJ
Friday, July 15, 2011
SMPJ Dzień 1
Pierwszy dzień SMPJ zapowiadał się niesamowicie obiecująco. Poranek powitał nas prawie czystym błękitnym niebem. Udaliśmy się na lotnisko na oficjalne rozpoczęcie. Nie obyło się bez niespodzianek. Elektronika zawiodła i Mazurek Dąbrowskiego zabrzmiał bez podkładu muzycznego zaśpiewany przez chór Juniorów.
Po otwarciu zawodów przez prezydenta Miasta Jeleniej Góry udaliśmy się do przygotowania maszyn. Grid został ustawiony jeszcze przed odprawą.
Na odprawie dowiedzieliśmy się że warunki rzeczywiście mają być nie najgorsze. Poznaliśmy także Głównego Meteorologa zawodów pana Miroslava Plechać.
Udaliśmy się na grid gdzie miały zostać rozdane zadania dnia. Tam wyczekaliśmy się dobrze ponad godzinę zanim zostały rozdane zadania. Zadania były trójkątami 108 i 114 km dla klas odpowiednio Klub B i Klub A. W trakcie tego oczekiwania pogoda zdążyła się jednak znacznie pogorszyć. Pierwsza w powietrze ruszyła ta druga klasa. I dość szybko została ściągnięta na ziemię przez grawitację Jedynie kilku pilotom udało się ponad 30 min. Najtwardszy okazał się miejscowy instruktor który wystartował jako sonda na Promyku (SZD-55). Latał ponad 5h i udało mu się załapać na falę - zgłaszał podobno 2400m.
Wieczorem spotkaliśmy się w hangarze w Jeżowie Sudeckim na wieczorze kabaretowym. Kabaret Paka umilił wieczór sporej grupie zgromadzonych uczestników i organizatorów.
Po otwarciu zawodów przez prezydenta Miasta Jeleniej Góry udaliśmy się do przygotowania maszyn. Grid został ustawiony jeszcze przed odprawą.
Rakietowy Pirat (zwróćcie uwagę na Rocket Fuel w baganiku :P ) |
Udaliśmy się na grid gdzie miały zostać rozdane zadania dnia. Tam wyczekaliśmy się dobrze ponad godzinę zanim zostały rozdane zadania. Zadania były trójkątami 108 i 114 km dla klas odpowiednio Klub B i Klub A. W trakcie tego oczekiwania pogoda zdążyła się jednak znacznie pogorszyć. Pierwsza w powietrze ruszyła ta druga klasa. I dość szybko została ściągnięta na ziemię przez grawitację Jedynie kilku pilotom udało się ponad 30 min. Najtwardszy okazał się miejscowy instruktor który wystartował jako sonda na Promyku (SZD-55). Latał ponad 5h i udało mu się załapać na falę - zgłaszał podobno 2400m.
Klasa Klub B ocenia lądowania klasy Klub A |
Wieczorem spotkaliśmy się w hangarze w Jeżowie Sudeckim na wieczorze kabaretowym. Kabaret Paka umilił wieczór sporej grupie zgromadzonych uczestników i organizatorów.
Thursday, July 14, 2011
Dzień 5
Po późnym powrocie z grilla głęboki sen przyszedł szybko. Jednak o godzinie 8 obudził mnie dźwięk klaksonu. Od razu przez sen skojarzyłem że na pewno jakiś idiota zastawił kosz na śmieci i trąbi śmieciarka. Wyjrzałem przez okno i oczywiście nie myliłem się! Tylko że to było auto które ja zaparkowałem :) Po załatwieniu problemu i ogranieciu się pojechaliśmy na lotnisko. Mimo tego iż pogoda początkowo nie wyglądała zachęcająco, został wyłożony "Grid Order". Na odprawie zostały poruszone sprawy regulaminu który będzie obowiązywał na zawodach i sprawy organizacyjne związane z dniem jutrzejszym (tj. piątek). Po odprawie ruszyliśmy do maszyn i zaciągnęliśmy się na start. Jednak z niewiadomych powodów powstało straszne opóźnieniei wystartowaliśmy dopiero o 15. Nie zostało wyłożone żadne zadanie więc większość szybowców wisiała nad lotniskiem. Mnie udało się polatać ponad 3h. Kilka zdjęć z tego lotu poniżej. Po lotach odbyło się spotkanie z Przemysławem Piekarskim trenerem Szybowcowej Kadry Narodowej Juniorów, a następnie odprawa inauguracyjna. Już jutro rozpoczęcie Szybowcowych Mistrzostw Polski Juniorów!!
JJ
Darius Gudziunas z Litwy na swoim LAK-19 |
EPJG z lotu ptaka |
Rynek w Jeleniej Górze. |
Góra Szybowcowa |
:) |
JJ
Subscribe to:
Posts (Atom)