Przed 1 PZ udało mi się złapać fajny komin, wykręcić podstawę, przeskoczyć Góry Kamienne i zaliczyć Walim. Tam spotkałem Cobrę C3.
W drodze do drugiego PZ trafiły się juz tylko 2 fajne kominy. Od tego momentu było już tylko gorzej. Cobra zawróciła do lotniska, a ja postanowiłem chociażby zaliczyć 100km. Setka stuknęła, a warunki coraz gorsze, ale się utrzymywały. Zaliczyłem 2 PZ - lotnisko w Legnicy i zacząłem wykręcać podstawę w poszarpanym i nieustabilizowanym kominie. Potem kurs na zamek w Bolkowie i przed siebie. Ten odcinek był już w sumie lotem balistycznym. Na całym odcinku prawie żadnego noszenia. dopiero pod koniec tuż przed samym Bolkowem trafiło się jakieś 0,5-0,7 m/s. ale to też się szybko skończyło. Wtedy zauważyłem siedzącego mi na ogonie Jantara AL. Ruszyliśmy razem w kierunku PZ Bolków, zaliczyliśmy go i podjęliśmy zgodną decyzję o lądowaniu w polu. Jako że panie mają pierwszeństwo, Karolina ustawiła się z jedynką do pasa 04 na pobliskim ściernisku, mnie przypadła kolejność druga. W trzecim zakręcie zauważyłem Juniora Z2 na mojej wysokości który również przymierzał się do tego pola. Dostał on kolejność 1,5 i w takim trójkowym szyku zeszliśmy pięknie do lądowania. Idealnie utrzymana separacja i porządek w podziale pola zapewniły nam bezpieczne lądowanie. Zatrzymaliśmy się wszyscy w jednej linii co wyglądało bardzo ładnie.
W tle na wszystkich 3 zdjęciach nasz PZ : zamek w Bolkowie. |
Jako że do lotniska nie było daleko: 22km po prostej, 30 drogą lądową, dwie ekipy szybko przyjechały po Z2 i AL, mnie pozostało chwilę poczekać, co wykorzystałem na trening nad równomierną opalenizną :)
Łącznie było dziś 23 albo 25 pól, z czego kilka na terytorium Czech. Plebiscyt na najlepszą pamiątkę z pola wygrywa dziś PW... :) Wszyscy bezpiecznie powrócili już (chyba) do miejsc noclegu... Ciekawe co przyniesie jutrzejszy dzień poza Wielkim Składaniem...
JJ