Sunday, August 15, 2010

Niedziela cd.

Warunki po starcie zdawały się być znacznie lepsze niż wczoraj, ale bezchmurna to bezchmurna – jest ciężko. Standardowo nad lotniskiem akwarium pełne Standardów każdemu dało szanse zabrania się na termikę.
Niestety plan wspólnego odejścia nie udał się bo akurat gdy reszta odchodziła ja podkręcałem się w kominie na dostateczną wysokość. Ostatecznie goniłem peleton sam, ale kiedy byłem gdzieś w okolicach 10 km od Annopola zaczęły się pojawiać pierwsze Cb na południu. Postanowiłem zawrócić na lotnisko, czego żałowałem w sumie nie długo… Nadleciałem nad lotnisko i postanowiłem polecieć kawałek pod wiatr żeby trochę obeznać się z rejonem lotniska z powietrza. W pewnym momencie szlak TCU pod którym leciałem zaczął się rozpadać i dusić do 4m/s więc zawróciłem w stronę EPST i postanowiłem lądować na pasie 12, gdyż tak były wyłożone znaki, a kwadrat się nie odzywał.
Było to najcięższe moje lądowanie w życiu. Na podejściu zauważyłem po krzakach że wiatr jest tylno boczny o sile około 30km/h. Poprawka 45 stopni ledwo dawała radę utrzymać mnie na kierunku. Ale udało się wylądować…  Jakieś 5 min po moim lądowaniu zaczęły walić pioruny i zaczął padać deszcz. Po wrzuceniu MG do hangaru ruszyliśmy na pomoc KT który siedział w polu koło Annopola razem z CB. W międzyczasie zdążyliśmy obejrzeć lądowania Jantarów w przeróżnych kierunkach i szykach, nawet do 4 na raz(!). Niestety KT nie zaskoczył nas kreatywnością i znowu walnął w polu dostępnym jedynie dla piechurów lub ciągników.
Aby zapakować go na wózek musieliśmy przenieść go przez 3 pola – Ma-SAK-ra. Ale udało nam się umknąć kolejnej burzy na styk i wróciliśmy szczęśliwie na EPST.  Do miłego  Julliet Julliet

Dzień drugi...


Po wczesnej pobudce i zjedzeniu śniadania przyszedł czas na złożenie kilku szybowców w tym naszego Małego Głoda. Na odprawie przedstawili nam pogodę która niewiele różniła się od wczorajszej poza tym że burze są dużo bardziej prawdopodobne a wiatr jest sporo silniejszy. Dzisiejsze zadanie to konkurencja obszarowa a odległość od 103 do 188 km. Pierwszy punkt to Annopol 30 km na północ, następny to miejscowość Stany 20 km na południe od EPST, a końcowy jest oddalony 8 km na zachód od lotniska. Dziś grid był ustalony na 12.30 i w pierwszej kolejności ustawione były szybowce z klasy klub A a nasz MG był dla odmiany na samym końcu. Starty rozpoczęły się o 13.00. Po wyholowaniu wszystkich szybowców nad lotniskiem widać już było gęstego cirrusa wchodzącego od zachodu. Większość zawodników klub B miała plan lecieć grupą i możliwie szybko zaliczyć Annopol, ponieważ drugi bok ma 50 km i jest dokładnie pod wiatr a pogoda może szybko się pogorszyć. Zobaczymy jak się sytuacja rozwinie ale miejmy nadzieje że na następną relację nie trzeba będzie czekać do 1 w nocy tak jak wczoraj z wiadomych powodów:)
Do miłego 
Turbia kwadrat
                                                                                                                               Tango Mike

Niedziela

Dzień powitał nas błękitnym niebem i kilkoma TCU daleko na południu. Znaleziony aparat podniósł morale w naszym małym obozie. Odprawa na dziś 10:45,grid time 12:00 ale jeszcze chyba więcej niż połowa szybowców leży rozłożona, więc grid może się przesunąć.

Julliet Julliet

No i zaczęło się


No i zaczęło się!
Po porannym oficjalnym otwarciu zawodów i zapakowaniu szybowca w cały potrzebny sprzęt udaliśmy się na odprawę przed pierwszą konkurencją. Zadanie na dziś to wielobok ze startem lotnym w miejscowości Obojna na południe od lotniska. Kolejne punkty to: Gózd Lipiński oddalony o 42,5 km na wschód, Stany (bok 41,8 km), a następnie zawodnicy mają 21 km do ostatniego punktu zwrotnego z którego już tylko 8,5 km do lotniska. Całość to 113,8 km.
Pogodę na dziś ciężko jednoznacznie ocenić, ponieważ od zachodu widać już cirrusa i podobno idzie front, w prognozie są burze a nad lotniskiem blacha:) Nie wiadomo co z tego dzisiaj będzie ale zabieramy się już do przetransportowania naszego Małego Głoda na grid.
Około 12.30 wystartował Jantar  jako sonda i zgłosił noszenia w granicach 2 oraz zasięg termiki do ok. 1000 m. Starty rozpoczęły się o godzinie 13.30 i MG jako jeden z pierwszych ruszył w górę. Start lotny został otwarty o 14.07 ale nad lotniskiem jeszcze długo po tym wciąż było widać jedynie wielkie akwarium z szybowcami. Warunki wyglądają na trudne i oblecenie trasy może być sporym problemem dla zawodników. Zobaczymy jak sobie z tym poradzi nasz Pirat MG:)…..
… Niestety kończę relacje na teraz ponieważ właśnie dzwonił MG… wiadomo co to oznacza xD
Odezwiemy się wieczorem po zwiezieniu paru innych szybowców z pola:)
Do miłego Turbia kwadrat
Tango Mike

PS. Tak miał wyglądać post zamieszczony po starcie szybowców, ale czas mnie gonił i nie zdążyłem wrzucić go na bloga.


Największe wrażenie zrobił na mnie widok 7 holówek ( 5 JAKów-12, 1 Wilga i 1 Husky) kołujących pod szybowce i sprawność z jaką odbywają się starty. Poza tym lot holowany za Huskim w trójkowym szyku z Jakami, to jest coś co trzeba zobaczyć, bo nie da się tego opisać AKi- owskim słownictwem i porównaniami. Tak samo akwarium nad lotniskiem po wyczepienie – 15, może 20 szybowców, nawet sam nie wiem ile, bo odległości były tak niewielkie i walka o każde 0,00001 m/s wznoszenia tak ogromna, że nie miałem nawet sposobności ich policzyć.
Po wykręceniu kilku bezchmurnych, tłocznych kominów, poleciałem śladem Juniorów YY i Z2, po kilku kilometrach  nasz  mały peleton powiększył się  o Pirata Z i Juniora J. Wykręciliśmy całkiem ładny kominek – ok. 1m/s śr, i polecieliśmy dalej… No i w sumie to tyle latania, coraz niżej i niżej i niżej i 5 szybowców po krótszej lub dłuższej walce w parterze siadło w okolicach Jarocina. Widziałem 3 jak lądują ale nie mogłem ich potem odnaleźć. Przy pomocy miejscowych chłopaczków wypchnęliśmy MG z pola na łąkę i przystąpiliśmy do demontażu.
Wtedy po wielu trudach i radach odnośnie lokalizacji lądowiska podjechał Tango Mike i załadowaliśmy MG na wózek. Godzinę po moim lądowaniu niespodziewanie (skąd on do cholery miał mój numer??!!) zadzwonił Astir KT, że również siedzi w polu, a że mieliśmy dokumenty od jego, hmm… przyczepy (?), raczej wanny na kólkach, dostał kolejność 2 do ściągania. Po dojechaniu z naszym Piratem na EPST, zmieniliśmy przyczepę i ruszyliśmy w kolejną podróż w pole. Nasz nowo poznany kolega pole wybrał może i ciekawe – lądowanie pod stok z nad drzew i wsi, ale dojazd do tego pola to dłuższe opowiadanie. Krótko mówiąc wróciliśmy 23.37 na EPST i jestem nie żywy, padnięty TM z resztą też.
Podsumowując pierwszy dzień zawodów:
Wystartowało 69 szybowców z czego 47 wylądowało w polu, kilku zawróciło na lotnisko, nikt nie obleciał trasy do końca, i w chwili gdy to publikuje jeszcze brakuje wielu przyczep.
Niestety relacja będzie pozbawiona na razie (mam nadzieje) zdjęć gdyż mój kochany kompakcik najprawdopodobniej leży na polu w Szyperkach. :(

EDIT 09:05 Znalazł się aprarat więc są i zdjęcia, był w torbie :)
Kwadrat.

Juliet Juliet