Dzień 1 SMPJ rozpoczął się z samego rano od wyprawy do
Praktikera i Tesco po zakupy których niestety wczoraj nie można było zrobić
nigdzie. Szybkie śniadanie, szybko do szybowca, szybko coś tam szybko coś tam, co
najmniej godzina czasu za mało… Na odprawie rozdano zadania: Wyścigowe ponad
300km dla Standardów i 200 dla Klub B, oba w stronę Olsztyna po płaskich
trójkątach. Na gridzie wreszcie można było skończyć kilka spraw technicznych,
ale startów nie przeciągano i szybowce ruszyły sprawnie w powietrze. Wystartowaliśmy
i szybko dolecieliśmy do komina do innych szybowców. Naprawdę były dziś ładne
okazje do zrobienia zdjęć, ale niestety przez pośpiech aparat spoczął gdzieś na
dnie torby. Zanim udało się nam osiągnąć dobrą pozycję do startu zrobiła się
już 13:10. Po odejściu schodziliśmy coraz niżej i niżej w poszukiwaniu dobrego
mocnego wznoszenia. Znaleźliśmy je dopiero w malowniczej okolicy Ostródy. 2m/s wyniosły nas szybko na prawie 1800m.
Według Marsa temperatura pod podstawą sięgała dziś miejscami 0 stopni.
Pognaliśmy szybko dalej pod krótką linią chmur aż pod sam Olsztyn. Stamtąd kurs
na kolejny punkt zwrotny pod wiatr. Pojawiły się małe problemy z zasilanie które
rozproszyły uwagę i znaleźliśmy się najniżej tego dnia na 800m. Tam chwila
cierpliwości i przesuwaliśmy się dalej, jednak droga pod wiatr znacznie się
dłużyła. Tuż przed 2 PZ wykręciliśmy wysokość dnia 2000m. Właściwie można było
iść na dolot, ale na wszelki wypadek dokręciliśmy kilka metrów więcej, jak się
okazało – zupełnie niepotrzebnie. Gdy zaliczaliśmy PZ wyprzedziła nas Cobra „90”,
ale na lotnisku wylądowaliśmy niemal równo.
Kilka błędów na trasie pozwoliło wykręcić nam prawie 68 km/h, jak się
potem okazało, 3 wynik dnia. Całkiem nieźle jak na początek. Cieszy również
fakt wygrania nagrody SiaRy który właśnie to miejsce obstawił przed zawodami darmowym
holem. Sporo zawodników lądowało jednak dziś poza lotniskiem, m.in. Ania
Florkowska ponad 180km drogami w jedną
stronę… Nadal nie ma jej na lotnisku.
Lądował w polu także Tomek – zabrakło mu do mety jeden kilometr... Jutro także
lotny dzień – trzeba się wyspać.
No comments:
Post a Comment