Lisie, Lisie, co to się dzieje, wszyscy pytają… Ogólnie jest
słabo z pogodą. Mnie już trochę męczy drugi miesiąc bycia na zawodach
szybowcowych i siedzenia na glebie. Fajnie by było polatać. Zrobić 300km, albo
jakieś biedne 80km/h na Puchaczu. Kino, chińczyk, tomato, piwo, impreza, grid,
starts postponed tfuuu, starty przełożone, z grida, wiązanie, wyładowanie… To
męczy bardziej niż 6h loty. Dzisiaj szałowe 11 min w powietrzu, i dwa kółka w
-0,5. Dobrze że chłopaki (i jedna dziewczyna) ze standardów się trochę zabawili i dali nam piękne widoki
niskich przelotów. No i znowu chińczyk, piwo, i brak Internetu, jest najgorzej,
nie ma go nigdzie. Dobrze że jest chociaż HSDPA, więc wiadomo na czym świat
stoi. I codzienne powtarzanie sobie – jutro warun, pojutrze na 100% pogoda. I
tak od kilku dni. Pozdrawiam wszystkich którzy jednak zaglądają na ten ostatnio
zaniżający poziom blog, jak to mówi Prezes: jest zła karma. Mam nadzieję że chociaż rozegramy te zawody.
Życzę dobrej nocy w tym słabym nastroju