Ze względu na potężną burze która nawiedziła nas około godziny 20.00, nie było możliwości wczoraj już nic napisać, więc nadrabiamy zaległości teraz.
Po starcie warunki wyglądały wręcz kosmicznie, noszenia 2-2,5m/s podstawy 1600m, a co poniektórzy załapali się na jakieś czarodziejskie noszenie nad fabrycznym rejonem Stalowej Woli do 1900m. Postanowiłem przeciąć linie startu jak szybko się da i pokonać trasę południe od kreski gdyż tam były cumulusy. Jednak po przecięciu linii startu i powrocie do wspomnianych Cu, przyszło rozczarowanie, gdyż te nieliczne chmurki zaczęły się rozpadać. Kilka osób z KZS rzuciło się na bezchmurną wzdłuż kreski, ale po kilkunastu km, gdy niebo zakrył Cirrus, zawrócili na lotnisko i prawie wszyscy dolecieli na EPST… Ja powisiałem trochę w rejonie z Jantarami i także wróciłem do Turbi.
Nasz kolega KT na Astirze kolejny raz nie zawiódł i jego piąty lot na tym szybowcu zakończy ł się piątym polem. Zaskoczył nas za to pozytywnie wyborem miejsca do lądowania. Pole było nie dość że ładne i w miarę równe to łatwe do osiągnięcia samochodem z przyczepą. Astir zatrzymał się niemal dokładnie przy polnej drodze i załadunek poszedł wyjątkowo szybko. Po powrocie z pola pojechaliśmy na obiad do zajazdu „Karolinka” oddalonego o jakieś 2 km od lotniska. Doszły już nas słuchy o zbliżającej się burzy ale nie było jej jeszcze widać. Jednak zanim skończyliśmy jeść od południa zaczął się już nasuwać potężny wał burzowy. Mieliśmy w planie jeszcze zdemontować Jantara naszego sąsiada z pola namiotowego ale nie było już na to najmniejszych szans. Front poruszał się bardzo szybko i jedyne co zdążyliśmy zrobić to zostawić wszystkie wartościowe rzeczy w samochodzie i iść pomagać zabezpieczać szybowce. Była dopiero 20 i powinno być jeszcze całkiem jasno a nie było widać już nic. Zerwał się potężny wiatr i pozostał o nam tylko pilnować aby szybowce nie wystartowały bez pilotów. Szybowce ledwo trzymały się w grajcarach i niektóre podstawki ze skrzydeł zostały wyrwane i szybowce trzymały się jedynie na linach mocujących je do ziemi. Po przejściu pierwszej fali burzy kolejne nie były już tak silne i poszliśmy do namiotów, które też ucierpiały.
Dzisiejszy dzień wszyscy rozpoczęli od sprawdzania czy szybowce są całe po wczorajszej nawałnicy. Niestety nie obyło się bez strat: uszkodzone są 2 Jantary i Jak 12. Okazało się że wiatr porwał wózek Krakus ( 600kg!!!) i przetoczył go jakieś 10 metrów po ziemi po czym zaparkował na Jantarze LL całkowicie uszkadzając mu ster kierunku i wysokości.
W Jantarze ZS (Za Sałatą??) niezablokowany ster kierunku został wyłamany przez wiatr i także nadaje się już tylko do wymiany. Na Jaku 12 w okolicach mocowania kotwiczenia na skrzydle widać lekkie uszkodzenie i z niewiadomo czy będzie sprawny. Nasz Piracik na szczęście przetrwał noc bezpiecznie w hangarze. Ponadto powyrywało parasole w ogródku piwnym, zalało płytę postojową gdzie mamy mały basen i wywróciło Toi-Toia. Dzisiaj warunki pogodowe mogą być całkiem niezłe i już chodzą słuchy o dość ambitnych przelotach. Wszystkiego dowiemy się na odprawie na która zaraz idziemy.
Do miłego Turbia kwadrat
Juliet Juliet i Tango Mike
…
Znamy już zadanie na dziś. Jest to konkurencja wyścigowa o długości 133.3km. Start w Jastkowicach, następnie Andrzejówka 35,6 km na wschód, drugi PZ to Annopol, trzeci Zaklików i meta na lotnisku. W powietrzu jest już sonda i póki co zgłaszała noszenia około 0,5m/s i podstawy w granicach 900m. Jest jednak szansa że sytuacja szybko będzie się poprawiać i podstawy osiągną prognozowane 1500m. Mamy nadzieje że tym razem konkurencje odbędą się bez przeszkód i jak najwięcej zawodników obleci trasę. Jak do tej pory w klasie klub B punkty przyznano jedynie za drugi dzień zawodów a w klasie klub A za drugi oraz pierwszy.